Jakby dieta sama w sobie nie była dość męczącym okresem w życiu człowieka, to jeszcze otoczenie próbuje zrujnować nasze poświęcenie głupimi pytaniami i tekstami.
Diagnoza postawiona Dylanowi była prosta - chłopak nie dożyje zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Miał białaczkę oraz walczył z bardzo rzadką odmianą nowotworu. Większość jego rówieśników załamałaby się, ale nie on - skrupulatnie zaplanował sposób, w jaki ma być pochowany.
Kiedy przeszczepienie szpiku kostnego nie pomogło, nikt nie widział dla Dylana już żadnej szansy na uratowanie.
Nowotwór spowodował, że chłopakowi obumarły trzy palce. Jego rodzice zostali już poinformowani, że to koniec.
Ale Dylan nie załamał się. Chciał być pochowany w stylowym garniturze z różowym irokezem. Jego trumna miała być dowieziona powozem, którym wieziono trumnę Winstona Churchilla, a w tle miała lecieć piosenka "Move Your Feet".
Pozwolono mu wrócić do domu na święta, choć wszyscy wiedzieli, że ich nie dożyje. Ale święta minęły, Nowy Rok również, a Dylan czuł się coraz lepiej. W końcu zdjął bandaże z rąk i odkrył, że ma ponownie czucie w palcach.
Jego system odpornościowy zadziwił wszystkich, przestał brać leki, a lekarze wciąż nie mogą uwierzyć w to, że chłopak ma się dobrze.
Nikt nie jest w stanie wyjaśnić, jak to możliwe, wielu uznaje to za cud.
Jeszcze 2 miesiące temu szykowaliśmy się na jego pogrzeb, a dzisiaj mówią nam, że jego leczenie nie jest już potrzebne - mówi matka chłopca.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą