Szukaj Pokaż menu

Wielka Encyklopedia Obrazkowa - Studencka imprezka

67 907  
14   41  
Kolejne hasło z Wielkiej Encyklopedii Obrazkowej 2005 Edition.

Kilka słów o dzisiejszej definicji:

Imprezka może być kiepska, dobra, świetna lub studencka. Imprezka studencka jest imprezą o najwyższym stopniu wtajemniczenia, która najbardziej zapada w pamięć. Każdą taką imprezkę pamięta się przez długie lata. A jak zorganizować prawdziwą studencką imprezkę? Dzisiejsza definicja to gotowa recepta na taką...

A dzisiaj...

Definicja zwrotu: "Studencka imprezka"

Autentyki LXXXIV - Może ja go źle ssam?

41 019  
6   36  
Jakie parametry powinna spełniać ulotka antynikotynowa, kiedy pies wygląda na wybieganego oraz kiedy ktoś patrzy na ciebie jak na jelenia... Tego, oraz kilku innych ciekawych rzeczy, dowiesz się z dzisiejszych autentyków.

ŚMIECH TO ZDROWIE

Tak mi się przypomniał pewien lekarz z pewnego szpitala, który nieodmiennie stosował wobec pacjentów terapię śmiechową. Ale poczucie humoru troszkę szatańskie miał. Mnie śmieszyło do łez, stare klępy niekoniecznie.
Stałym punktem programu było oglądanie karty pacjenta do góry nogami podczas obchodu ("Ooo, taka gorączka? A nie, przepraszam").
A z bardziej oryginalnych (tych do mnie):
- Tak koło drzwi Pani leży? I tak Pani nie ucieknie, ha, ha! Ale w sumie dobrze, zakradnę się do Pani w nocy.
- Ale ja mam męża.
- Eee tam, mężowi się powie, że pani zmarła, ha, ha!
Na obchodzie:

Jeden dzień z życia studenta AMG

34 106  
8  
Nudzisz się? Poznaj świat od tej lepszej strony! Clicknij!Manifest...

My, studenci AM, lata młodości spędzamy na studiowaniu medycyny.

Jest to zajęcie szalenie wyczerpujące ze względu na imprezy i brak czasu na naukę między zajęciami, a ciągłym balowaniem, jak wiemy jest to bardzo stresujące.

Zwykle poranki zaczynamy od gimnastyki powiek. Raz prawa, raz lewa powieka, a teraz wyłączamy budzik! Przed pójściem spać trzeba go będzie znowu złożyć w całość, żeby było czym rzucić o ścianę następnego ranka.

Po zdecydowanym pchnięciu budzikiem, zdecydowanie udajemy się do łazienki, gdzie w lustrze ukazuje się ktoś, kogo jeszcze nie widzieliśmy…nigdy wcześniej! Po rekonstrukcji wyglądu idziemy na śniadanko! Postać półpłynna, zawiesista - kawa!

Ubrani, najedzeni, obładowani książkami i zeszytami udajemy się w kierunku CBM. Snujemy się całą drogę, by pokonać strasznie strome schody, dojść do szatni, gdzie przy odrobinie szczęścia zastaniemy przemiłe panie, które od czasu do czasu rzucą w Nas numerkiem albo kurtką, oczywiście w zależności od humoru możemy zostać również poczęstowani dosadnym komentarzem na temat Naszego zachowania, ale to tylko czasami….

Bez kurtek z plecakiem czy torbą biegniemy na wykład, bo nagle okazało się, że wszyscy są już na sali - wykład zaczął się wcześniej? Bezszelestnie trzaskając drzwiami, skrzypiąc podłogą wchodzimy na salę, oczywiście nie Naszą! Wycofujemy się nie zwracając na Siebie uwagi, gdy znowu trzaśniemy drzwiami.

Nareszcie właściwa sala! Po Naszym wejściu smoka musimy zająć miejsce i z przykrością stwierdzamy, że wolne są tylko z przodu! Niepostrzeżenie, tupiąc i kaszląc, udajemy się na miejsce. Oczywiście trzeba się ze wszystkimi przywitać, zamienić parę zdań z serii: ‘jak leci?’ albo ‘co u Ciebie?’. I tak mija 15, 20, 30 minut wykładu. W międzyczasie zostaniemy posądzeni o „nietrzymanie mowy”, wybuchniemy śmiechem i pójdziemy na przerwę.

Koniec, druga część wykładu, a My dopiero dostajemy odpowiedzi na wcześniej zadane pytania. Rozmawiamy, gadamy, plotkujemy aż tu nagle…koniec wykładu. Jak koniec to koniec, ale tak właściwie to o czym był wykład…??? Nie ważne, będzie następny, może zrobimy nawet jakieś notatki!!!

Teraz idziemy na chmurę!!! Mmmm…gdyby nie ten mróz, ręce odpadają z zimna, ale co tam! Obserwujemy, paląc papierosa, przyrodę i podjeżdżający antygwoździowy, zielony wehikuł. Oczywiście wysiadającemu wszyscy razem, głośno mówimy: „dzień dobry”, dokładnie tak jak w szkole podstawowej! Jesteśmy przecież bardzo dobrze wychowani, kulturalni itp.

Wyregulowaliśmy przepływ powietrza w płucach, to idziem na zajęcia prosektoryjne! Wychodzimy z windy i widzimy znany wszystkim widok: uśmiechnięty, jak zawsze, człowieczek w sztormiaku i gumiakach. Gdyby nie zawartość wózka , który jest przed nim, powiedzielibyśmy, że idzie na ryby. Wchodzimy na salę, gdzie prowadzący zajęcia spojrzy na nas przepastnie błękitnymi oczyma i zapyta: „jesteście tego pewni?”. Po 2h aromaterapii wychodzimy zrelaksowani i odprężeni, by udać się na następne zajęcia.

Wychodzimy i schodzimy po schodkach do malusich sal przy dużych salach i przez kolejne 2h udajemy, że rozumiemy to, co się do Nas mówi i co mówimy My referując o rozwoju jakiś tam błon. W trakcie tych zajątek słyszymy jakieś dziwne odgłosy, które okazują się być okrzykami szczęścia i radości pustych żołądków. Zakończywszy wymądrzanie idziemy na żer! Kto pierwszy w bufecie ten lepszy! Kolejka! Kończy się na automacie w holu i luropodobnej kawie towarzyszącej batonikowi.

No tak, czas na impresjonizm szkiełek oglądanych przez mikroskop. Następne 2 h gramy w totka losując preparaciki do oglądania, a tak właściwie ,to kiedy ta kumulacja??? Mega hassające ciałka , mega kario coś tam….i koniec!!! Jeszcze tylko przestrojenie oczu na mniejsze powiększenie i czas na papieroska!

Odpełzamy do domu, robimy nalot na lodówkę i już tylko słodkie chwile zapomnienia przed Nami, czyli kolejna impreza.

Od jutra się uczymy!

Tak, jutro nie umiera nigdy
8
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Autentyki LXXXIV - Może ja go źle ssam?
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Polska to nie kraj, to stan umysłu – Kazik Staszewski pokazał mamę
Przejdź do artykułu 12 faktów o pasie cnoty. Rzeczywistość była dość brutalna
Przejdź do artykułu Historia milionerki, która nie opuszczała pokoju hotelowego
Przejdź do artykułu Typowe matki w akcji - jak tu ich nie kochać?
Przejdź do artykułu Wielopak weekendowy XCVIII