Sambojka donosi: Babeczka bliżej czterdziestki, lekko zamotana, przyszła z młodym labradorem na smyczy i zapytała o kalendarzyki kieszonkowe. Jako że jest już ostro po sezonie, zostały mi dwa, przecenione. Wahała się nad wyborem koloru: zielony czy czerwony. W końcu wybrała czerwony.
- Bo wie pani, to do kalendarzyka małżeńskiego - i uśmiech szeroki, że fuj!
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą