Szukaj Pokaż menu

Najdziksze newsy tygodnia - portugalscy właściciele firm otrzymali zakaz kontaktowania się ze swoimi pracownikami po godzinach

74 553  
260   118  
Dzisiaj o rozwścieczaniu prawicowych polityków szczepionkami, miniaturowych skarbach wartych fortunę i żonach bez makijażu.

Odważne selfiki, o które nikt nie prosił, a wszyscy na nie czekali

234 236  
4382   180  
Proszę bardzo, częstujcie się do woli. Dla każdego coś miłego.

Podglądam ludzi w pracy - cz. VI - Pokażę ci cycki!

88 409  
658   61  
Jestem najlepszy. Jestem mistrzem świata i okolic, Astrą i Omegą. Nie ma rzeczy, których nie wiem i nie widziałem. Po prostu jestem NAJ. Po 6 latach pracy można pomyśleć, że się serio wie wszystko, albo wszystko widziało. Ale od czego są ludzie? Oni zawsze pokażą, że jeszcze wiele muszę się nauczyć.

#1. Jebaniutki - komentarz roku


Przyjechałem do wezwania na obiekt, który nie podlega ochronie. Po prostu nic się tam nie dzieje, a straty roczne z tytułu kradzieży wynoszą około 7 tysięcy. Czyli bardzo niewiele. Jednak zdarzyło się, że „coś się zadziało” i kierowniczka regionu poprosiła o sprawdzenie. Faktycznie – wpadł gość i wyniósł cały wózek produktów. Trzy razy. Zgrywam materiał, przygotowuję informacje dla policji. Jak to bywa w sklepach, gdzie nie ma nadzoru ochrony, moja wizyta jest „wydarzeniem” i zazwyczaj mam wianuszek kobiet nad głową. Tego dnia stanęły nade mną panie ze stoiska mięsnego. Nihil novi.
Odtwarzam moment kradzieży OD TYŁU.
I słyszę komentarz szoku, zdziwienia i niedowierzania:
- Patrz, kurwa, jebaniutki odkłada wszystko!
Na wszystkie bóstwa świata – nie pozbierałem się ze śmiechu przez dobrą godzinę.

#2. Zuzia, pomóż!

Innego dnia pojechaliśmy grupą do sklepu pozbawionego ochrony. Tutaj propsy dla załogi, bo wyczaiła „że coś się dzieje” sama z siebie – zobaczyli, iż wiele produktów znika z półek, mimo braku sprzedaży. Po kilku godzinach intensywnej pracy namierzyliśmy kilku złodziei – stałych klientów. Jedna babka zasadniczo wynosiła dwa razy dziennie całe siatki. I tu mega ciekawostka – sąsiadka kierowniczki. Mieszkają w tej samej klatce, na tym samym piętrze, drzwi obok siebie. Jak już było jasne, że mamy na „sąsiadkę” 17 kradzieży, trzeba było ją ująć. A jako że przychodziła dwa razy dziennie, sprawa była przesądzona. Przyszła, ukradła, została ujęta. Prowadzę ją do kierowniczki. I się zaczyna:
- Zuzia, pomóż, ten pan kłamie! – woła „sąsiadka” i zanosi się płaczem.
- Nie, pani sąsiadko, pani mnie... NAS okrada od dawna!
- Jak tak możesz mówić? Ja bym nigdy nic nie ukradła! Ten facet jest podły!
- Ten „facet” właśnie mnie uświadomił, że jesteś złodziejką! – odpiera kierowniczka.
- Ależ Zuziu, kochana moja, ten łotr kłamie! On ciebie kłamie!
Zuzanna, czyli kierowniczka, spuściła głowę. Widać wkurw, bo pięści zacisnęła, ale nic nie mówi. Sąsiadka łka i wpiera kobiecie, że mi się ubzdurało. Przyjechała policja – wiadomo, sprawa do sądu. I wtedy sąsiadka zabłysnęła:
- Zuziu, pomóż mi proszę, oni się zmówili!!!

#3. Pokażę ci cycki!


Co jest novum ostatnio, to że małotaly kradną na potęgę. Bywały mniejsze akcje, ale nigdy w takiej skali. Ostatnio (4 maja, po długim weekendzie) miałem dwie dziewczyny w sklepie, które coś kombinowały. Dziewczyny skromnie ubrane, lat circa 14... ale tutaj pewny nie jestem. Obie zwinęły po piwie. Zatrzymałem je w asyście kierowniczki.
- Jezu, koleś, to tylko małe piwo! Puść nas! – Krzyczy dziewczyna w czarnych włosach.
Ja się nie odzywam. Kierowniczka asystująca też specjalnie się nie kwapi, aby się odezwać. Czekamy na policję.
- No, facet, ja cię proszę, kurwa, puść mnie!
- Nie. Trzeci raz kradniesz piwo w tym tygodniu... Jako nieletnia...
- Pokażę ci cycki, tylko puść mnie!
Patrzę na dziewczę...
- Nie mam czasu czekać, aż urosną.
Sprawa skierowana do sądu dla nieletnich. Natomiast co do mojej ciętej riposty, to sam sobie muszę przyznać, że dowaliłem do pieca.

#4. Bo ci jebnę


Zatrzymałem gościa, który wynosił czekolady. Stawiał się słownie, ale dał się zebrać bez użycia siły. W drodze na magazyn zaczął odgrażać się, że „mi jebnie”. Myślę, a co tam – dawaj. Stoimy pod kamerami.
- I co, jebniesz mi czy nie?
- No, jebnę ci zaraz.
- To czekam.
- To sobie czekaj – odpowiada.
Mija parę minut.
- Nie patrz tak na mnie, bo ci zajebię, serio – informuje mnie zatrzymany.
- Rozumiem. Powtarzasz się.
- Zajebię ci solidnie, kutasie.
- Ale na co czekasz, aż ci jaja wyrosną?
Cisza.
Przyjeżdża policja. Informuję, że typ groził, że mi jebnie. Na co policjant:
- To następny razem jak coś powie, to mu przypierdol.
- ???
- Tak jak mówię.
Gość spuścił głowę i ani razu nie spojrzał na mnie.

#5. Karma wraca


Do sklepu weszła całkiem elegancka młoda dama, która w niesamowity sposób zrobiła burdel na półkach. Półkach, które były wspaniale poukładane. W poszukiwaniu kartonu (bo to teraz modne) wywaliła z regału karton konserw i je wyjęła wszystkie, odkładając puszki gdzie popadnie. Ale to nie koniec. Ten karton jej nie pasował, więc go pierdykła w regał, przestawiając przy tym słoiki. Poszła ciut dalej, zabrała z półki kolejny, wypełniony słoikami z ogórkami, te wyjęła i także pierdykła jak popadnie. Zrobiła taki bałagan, że szkoda było na to patrzeć. No, ale nie mogę nic zrobić poza „pogadanką”. Tymczasem akcja się rozwija, bo i ten karton jej „nie przypasował”, więc wzięła litrowe mleka i je wyjęła. Karton chyba był już okej. Nałożyła do niego „Fasolkę po bretońsku”, słoiki 0,7 l w ilości pięciu sztuk. I tak uzbrojona poszła do kasy. Tam zapłaciła. Ja postanowiłem grzecznie z nią pogadać, ale nie na sklepie, tylko udając „klienta”.

Wychodzę. Kobieta idzie i taszczy ten karton, aż podchodzi do samochodu (wielkie, białe BMW) i chcąc wygrzebać kluczyk z płaszcza, wywraca zawartość kartonu na ziemię. Wszystkie słoiki poszły się kochać. To był tak piękny widok, że zrezygnowałem z rozmowy. Jej wkurw był EPICKI.

#6. Kłamca, kłamca


Właściwie to „kłamczyni, kłamczyni”. Natrafiłem na obecność stałej złodziejki. Ładna kobieta, 31 lat, na imię Marta (skąd wiem, zaraz napiszę). Prześledziłem zasięg CCTV i miałem na nią pięć kradzieży – temat był trudny, bo raz była z dzieckiem (dziecko lat 3), raz bez, raz ubrana tak, raz siak, raz włosy związane w kuc, raz puszczone luzem itd. Normalnie kameleon. Więc tak na szybko ustaliłem te pięć wizyt i drapnąłem ją, wraz z kierowniczką, jak wsiadała do samochodu. Tutaj wykazała się niebywałym sprytem, bo 3,14zda, przesypała zawartość sporej torby do jeszcze większej torby i zamieszała tam, niczym kołem fortuny. Oczywiście, mogłem tylko zgadywać co wynosiła, bo działała dość szybko, więc na gorąco nie miałem możliwości stwierdzić, co wynosiła. Wtem kierowniczka przejęła rozmowę:
- Dobra, puścimy cię, tylko oddaj rzeczy, które zabrałaś ze sklepu.
Kobieta oddaje nam 2x masło 300 g i 2x jogurt 500 ml. Zapewnia, że tylko to. Przeprasza itd., itp. Wtedy kierowniczka robi zdjęcie samochodu, wraz z dzieckiem, i informuje, że sprawa zostanie zgłoszona na policję. Inna rzecz jest taka, że NIE MOGĘ zatrzymać kobiety z dzieckiem siłą (jeśli nie stanowi ona zagrożenia dla życia lub zdrowia innych osób). Puszczamy ją. Okazało się, że tego dnia wyniosła rzeczy o wartości 89 zł.
Wracam na obiekt – jestem uparty, bo namierzam jej wizyty. Po kilku godzinach mozolnego dłubania w kamerach mam kolejne trzy. Wartość skradzionego towaru to 370 zł (wliczając próbę ujęcia). Wtem na zaplecze wpada ONA.
- Chciałam powiedzieć, że sama zgłosiłam się na policję i polecili zapłacić za rzeczy, które ostatnio skradłam – oznajmia wartko.
Yyyyy... okej. Może tak być.
Pokazuje dowód osobisty. Oddaje rzeczy, które ukradła (wszystko się zgadza z tym, co ustaliłem po zdarzeniu).
Teraz mam powód, by ją przetestować. Czasem złodziej jest uczciwy, czasem nie. Ona była zdecydowanie „nie”.
- Czy były inne zdarzenia, kradzieże? – pytam.
- Może... w marcu byłam u rodziców i tutaj, w sklepie.
- Jest pani pewna?
- Przecież przyszłam, płacę! Jestem pewna.
Idę w stronę „dobrego gliniarza”.
- Jeśli pani mnie kłamie, to puszczę zawiadomienie na policję, sprawa skończy się w sądzie, będzie miała pani masę problemów...
- Przysięgam, że nie kłamię. Może pan sobie wszystko sprawdzić. Zapłacę, dostanę mandat i więcej tego nie zrobię.
Wiedziałem, że kłamie. Poszła sobie. A ja wróciłem do pracy. Łącznie namierzyłem dziewięć jej wizyt. Ale to nie wszystko. Pogadałem z OFI z dwóch sąsiednich sklepów. Ci prześledzili zasięg CCTV, wiedząc kogo szukać, i w obu sklepach było łącznie 9 kradzieży. Z moimi dziewięcioma kwota urosła do ponad tysiąca trzystu złotych. A to już dobry kwit.
Happy end. Przywiozła ją policja, celem porównania zeznań. Dlaczego? Pasowała do opisu (sposób działania, zdjęcia) babki, która w innym mieście w ciągu miesiąca urobiła sklepy na trzy tysie. A to podobno początek sprawy... Okazało się, że to jakaś mocna sprawa i babę poszukuje prokurator i kilka komisariatów.

W poprzednim odcinku

658
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Odważne selfiki, o które nikt nie prosił, a wszyscy na nie czekali
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Memy, które przyniosą ci odrobinę uśmiechu LV
Przejdź do artykułu Dziwne rzeczy, które ludzie mówią pod wpływem narkozy
Przejdź do artykułu Największe obciachy ostatnich dni - Ta 21-latka robi po pijaku okropne rzeczy
Przejdź do artykułu W gorzkim liście nauczycielka opisuje realia pracy w szkole
Przejdź do artykułu 7 najdziwniejszych rzeczy, jakie rzekomo znajdują się w archiwach Watykanu
Przejdź do artykułu MŻJDD.. kochany pies sąsiadki i skuteczni policjanci!
Przejdź do artykułu W Australii wszystko chce cię zabić. I nie są to tylko zwierzęta
Przejdź do artykułu Aktorka „Gry o tron” wspomina, jak tworzone były sceny seksu w serialu - Filmoteka Joe Monstera
Przejdź do artykułu "Raz w pracy miałem klienta..." - najdziwniejsze przypadki naszych czytelników

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą