Szukaj Pokaż menu
Witaj nieznajomy(a) zaloguj się lub dołącz do nas
…BO POWAGA ZABIJA POWOLI

Niemoralna propozycja, najgorsze wezwanie na służbie i inne anonimowe opowieści

38 054  
214   79  
Dzisiaj będzie m.in. o sposobie na opanowanie języka obcego, spuentowanych aluzjach nauczyciela, najgorszym wezwaniu na służbie, zazdrości i niemoralnej propozycji.


#1.

Angielskiego zaczęłam się uczyć już w zerówce. Pomimo tak wczesnego początku przez długi czas nie potrafiłam prawie niczego zrozumieć w tym języku. Gramatyki nie pojmowałam, czasy mi się myliły i miałam bardzo mały zasób słownictwa, bo nie potrafiłam prawie nic zapamiętać. Zajęcia dodatkowe nic mi nie pomagały. Na początku liceum było tak samo, dopiero w okolicach końca drugiej klasy „rozkwitłam” językowo. Gramatykę w końcu ogarnęłam, a nowe słówka zaczęłam przyswajać błyskawicznie. Moja rodzina była zachwycona, że w końcu tak dobrze mi idzie. Znajomi też patrzyli z podziwem, bo borykali się z podobnymi problemami co ja wcześniej. Kiedy ktoś mnie pytał, jak udało mi się tak rozwinąć, z reguły odpowiadałam, że dużo czytam po angielsku – głównie zagraniczne strony internetowe (wiecie, jakieś artykuły, strony hobbystyczne itd.). Dyplomatycznie nie dopowiadałam, że w liceum zaczęłam masowo czytać pisane po angielsku erotyczne opowiadania fanowskie. Niektóre „strategiczne” fragmenty czytałam tyle razy, że znałam je na pamięć. Na początku często musiałam sięgać do słownika, ale szybko przestał być mi potrzebny. To mnie tak ośmieliło, że zaczęłam sięgać po książki pisane po angielsku, oglądałam filmy w oryginale, dzięki czemu jeszcze bardziej się rozwinęłam językowo.

Obecnie angielskim posługuję się bez problemów. Ja sama uważam to za duże osiągnięcie, ale ani znajomym, ani rodzinie nie mogę się przyznać, co naprawdę „odblokowało” moje zdolności językowe :)

#2.

Mój nauczyciel od edukacji dla bezpieczeństwa bardzo lubił wszelkiego rodzaju aluzje i podteksty. Sam był po rozwodzie, jego żona podobno zostawiła go dla innego mężczyzny.

Była to lekcja o bandażowaniu. Wziął on do tablicy kilku chłopaków, aby w praktyce mogli zastosować jego wskazówki. Robota średnio im szła, więc nauczyciel zaczął swoje aluzje „Oo, chłopaki, cóż to tak słabiutko? Sprawnych paluszków nie macie? Chłopcy muszą mieć sprawne palce, inaczej trudno im znaleźć dziewczynę”.
Nie wiem co mnie naszło, ale naśladując ton jego głosu, tak jakby miało to być kontynuacją jego wypowiedzi, powiedziałam do koleżanki: „I właśnie dlatego zostawiła mnie żona”... Facet rzucił mi mordercze wspomnienie. W myślach prawdopodobnie miał ochotę mnie poćwiartować, jednak mimo wszystko udawał, że nic nie usłyszał i wrócił do bandażowania. Z tego co zauważyłam później, nienawidził mnie jednak do końca gimnazjum.

#3.

Wiecie co jest najgorsze w pracy strażaka? Dostać na służbie wezwanie ze stanowiska kierowania PSP: „Wyciek gazu, udajcie się na ulicę...” – i tu usłyszeć swój własny adres. Chyba najgorsza służba w mojej karierze. Serce mi waliło jak oszalałe. Ciśnienie krwi to chyba miałem z 300 na 200. W głowie wszystko co najgorsze, same czarne scenariusze. Tak potwornego stresu nie miałem nawet na pierwszym wyjeździe po szkole pożarnictwa. Jak dojechaliśmy na miejsce zdarzenia, to były już trzy zastępy z jednostki ratowniczo-gaśniczej. Jak usłyszałem, że sytuacja opanowana i nic się nie wydarzyło, to musiałem usiąść na ziemi. Emocje opadły i momentalnie opadłem z sił.

Przez sześć lat pracy w straży się tak nie bałem, jak na tej służbie.

#4.

Mam poważny problem z porównywaniem się do innych. Zazdroszczę ludziom i większości nie życzę dobrze. Nigdy nie myślałam o tym, że jestem osobna zawistną, a czuję, że jednak taka jestem i mnie to martwi. Nie mam złego życia, jestem w stałym, dobrym związku, mam dobrą pracę, może jeszcze dużo nie zarabiam, ale jest dobra perspektywa i jasna ścieżka rozwoju. Jednak patrzę na koleżanki, które są z bogatych rodzin i jestem wściekła, że one dostają mieszkania/domy za darmo, gdzie ja jeszcze zbieram na wkład własny. Jak widzę znajomych, którzy nie muszą pracować, a żyją, realizując swoje pasje, to jestem zazdrosna. Jak widzę swojego byłego, który był totalnie toksyczny, to jestem wściekła, że układa sobie życie. Przez to, że zrobił mi wielką krzywdę (manipulował mną, odseparował od rodziny i przyjaciół i bił), uważam, że nie powinien sobie nigdy życia ułożyć, a najlepiej umrzeć. Wiem, że jest to chore, ponieważ nawet on mógł się zmienić. Nawet jak moja siostra dostała lepszą pracę i wszyscy ja chwalą, to ja nie potrafię się cieszyć.

Nie wiem skąd u mnie te emocje, skąd we mnie ta zazdrość wobec wszystkich ani jak to zwalczyć. Tak jak napisałam, mam dobre życie, powoli sobie wszystko układam. Chcę żyć normalnie i nie patrzeć się na życie innych.

#5.

Jak byłam młodsza, to miałam strasznego pecha do wszelkiej maści zboczeńców. Coś we mnie przyciągało ich jak magnes. Bywało naprawdę groźnie, ale ta historia mnie raczej rozbawiła.

Była jesień, lat miałam dwadzieścia dwa i godzina też jakoś dwudziesta druga. Akurat wychodziła ode mnie koleżanka i postanowiłam, że wraz z psem odprowadzę ją na przystanek. Pogoda nomen omen pod psem, ale stworzenie i tak wyjść musiało.
Trasa na rzeczony przystanek w pewnym momencie prowadziła z jednej strony wzdłuż krzaczorów przy ogrodzeniu szkolnego parku, a z drugiej wzdłuż chaszczy na nasypie kolejowym. No i tak wracamy sobie z psiakiem po odjeździe koleżanki, aż tu nagle zza rachitycznej choinki wyskoczył na nas jakiś ciemny typ koło pięćdziesiątki. Ni to zapytał, ni to stwierdził: „To co? Idziesz teraz ze mną na seks? – po czym dodał – No widzę, że chcesz!”. Zimno, wieje, deszcz jak z cebra i tak mnie zdziwiło, jak ten facet chce uprawiać jakikolwiek seks w tych warunkach, że zapomniałam się wystraszyć i odruchowo palnęłam: „Zgłupiałeś, chłopie? Na takim deszczu?”. No i molestant mi się zszokował – wytrzeszczył oczy, powietrze z niego uszło, rozejrzał się bezradnie dookoła i po chwili zapytał niepewnie: „Ale to na pewno?”. Ja na to: „Zdecydowanie podziękuję!”.
No i zboczeniec zniknął jeszcze szybciej niż się zjawił. Najwyraźniej typa podniecało przerażenie, a ja swoim zdumieniem popsułam mu całą „zabawę”.

#6.

Sprzedałem dom i kupiłem 50 metrów w wielkiej płycie, bo przestałem radzić sobie z ratami kredytu. Z tego powodu moje i tak już złe relacje z żoną zmieniły się w nad wyraz wrogie i tragiczne. Z dużego domu i własnego podwórka wprowadziliśmy się z małym dzieckiem do ciasnej klatki. Moja żona nie potrafi zrozumieć, że nie było innego wyjścia, bo mieliśmy do wyboru albo mieć co jeść, albo kupić opał na zimę. Twierdzi, że zniszczyłem jej życie. Ja natomiast spłaciłem hipotekę oraz inne zobowiązania finansowe, które zaciągnąłem „dla nas” i przynajmniej finansowo odżyłem. Podjąłem ponadto decyzję, że muszę ratować swoje fizyczne i psychiczne zdrowie, bo już mnie na to stać. Umówiłem się do specjalistów, a następnym krokiem będzie rozwód, bo z tą kobietą po prostu nie da się żyć. Wciąż zastanawiam się jakie kroki podjąć, żeby zatrzymać przy sobie dziecko.
Piszę to dlatego, że chcę to z siebie wyrzucić, a nikomu nie mogę o tym powiedzieć.

#7.

Wkurzają mnie ludzie, którzy gadają, że przychodzi taki młody po studiach i chce Bóg wie ile zarabiać. Mam 25 lat i chcę po prostu za coś ŻYĆ! Dobrzy są też tacy – ma 35 lat, lata doświadczenia, zarabia może 3500 max 4000 netto i mówi, że młodym po studiach to nawet minimalna to za dużo. Że on zarobi 2-3 razy więcej. Nieważne, że pewnie gówno miał na początku, ale że on miał, to inni też mają mieć. Po co młody ma dobrze zarabiać, po co w ogóle iść na studia, skoro bez można zarobić więcej. Przeraża mnie życie w tym kraju, gdzie osoby, które się uczyły, są jeszcze oczernianie i zeszmacone. Zamiast inwestować w technologię w kraju, skoro teraz „każdy” może skończyć studia, to lepiej hodować Mirków, bo więcej potrzeba robotników.

Mieszkam z dziewczyną w mieście, gdzie ceny najmu są po prostu ogromne. Nie mamy możliwości przeprowadzić się do swoich rodzinnych miast, więc musimy spłacać czyjś kredyt, przy okazji bez możliwości wyjścia na swoje. Potem wracam do domu i słyszę „Po co ci te studia były? Maciek miał dwóje i teraz ma firmę i zarabia na takich jak ty”. Taki Maciek potem pieprzy głupoty, jak to źle mają przedsiębiorcy w Polsce, ile to musi płacić pracownikom. Aha, płacić – minimalna na umowę, reszta pod stołem. Nawet nie zainteresuje się ile musiałby dawać w Niemczech czy innych państwach zachodnich do państwa na pracownika. Przeraża mnie dosłownie to, że social media wbijają ludziom to, że po co się uczyć, idź na swoje i potem narzekaj i ruch.j swoich pracowników. Bo państwo takie złe.

Kurna, żebym ja miał jakieś marzenia z dupy... A po prostu chciałbym mieć mieć dziecko, które mógłbym wykształcić, mieć swoje mieszkanie, bo sorry, ale na emeryturze już nie będzie mnie stać, aby spłacać czyjś kredyt, tylko na opłaty i jedzenie. No i skoro się „rozwijamy”, to nie powinno być problemem takie proste marzenie. Jednak w tym przypadku zostanę nazwany roszczeniowym młodym po studiach... Przez osoby z doświadczeniem, które zarabiają tyle, co powinien młody, a one powinny mieć minimum dwa razy więcej. I przez Januszy biznesu.

W poprzednim odcinku m.in. zakochana w księdzu oraz sprawdź swoje jajka

7

Oglądany: 38054x | Komentarzy: 79 | Okejek: 214 osób

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Najpotworniejsze ostatnio
Najnowsze artykuły

09.05

08.05

Starsze historie

Sprawdź swoją wiedzę!
Jak to drzewiej bywało