Szukaj Pokaż menu

Kawały o Irlandczykach II

42 721  
6   7  
Kliknij i zobacz więcej!Czyli kolejna porcja dowcipów, których lepiej nie opowiadać w pracy jeśli karaj w którym pracujemy to Irlandia.

Paddy i Mike byli najlepszymi przyjaciółmi i kumplami do wypitki. Przy ktorymś posiedzeniu w pubie, po pary drinkach, Mike powiedział do Paddy’ego:
- Paddy! Jestes moim najlepszym kumplem! Czy mógłbyś coś zrobić dla mnie, jeśli umrę pierwszy?
- Jasne!
- Kup butelkę najlepszej whiskey jaką znajdziesz i wylej ją na mój grób.
- Nie ma sprawy, przyjacielu. Czy pozwolisz, że przedtem przepuszczę ją przez mój pęcherz?



Gallagher podczas przeglądu porannej prasy ze zdumieniem zauważył swój nekrolog. Zadzwonił do swojego najlepszego przyjaciela, Finney’a i mówi:
- Ty, stary, widziałeś? W gazecie piszą, że umarłem!

Między nami a kobietami LIV

51 516  
5   22  
Kliknij i zobacz więcej!Ile razy kobieta próbuje się dowartościować pytając o coś faceta, tyle razy po odpowiedzi czuje się jeszcze bardziej niedowartościowana. Dziś właśnie kilka takich klinicznych wręcz przypadków. A jeśli chcesz jeszcze wiedzieć co czuje facet przed kopniakiem z półobrotu, to czytaj koniecznie.

Nieprawdą jest, że mężczyźni myślą wyłącznie o seksie. Znajomy dowiedziawszy się, iż mam 166cm wzrostu od razu podsumował:
- Mmm to jak Alfa Romeo 166.
Za to Szczęście moje ilekroć mnie widzi w białej bluzce w zielone paski mówi, że mu przypominam X-Boxa.

by Nikasi

* * * * *

Idylliczna atmosfera, szczęście moje leżakuje z głową na mych kolankach (a może raczej na mymłonie). Pytam go:
- O czym myślisz?

Pamiętnik strażaka OSP

47 801  
10   20  
Kliknij i zobacz więcej!Jeśli zamierzasz wstąpić do Ochotniczej Straży Pożarnej to może najpierw poczytaj co też tam cię może spotkać...

Dzień 1.
Postanowiłem zapisać się do OSP. Prezes powiedział - nie ma sprawy. Przyniosłem wpisową flaszkę. Pierwsze szkolenie mam zaliczone.


Dzień 2.
Nowi koledzy tłumaczą mi działanie podstawowych urządzeń używanych podczas akcji. Popijamy przy tym wódeczkę. Zimniutka - chłodzenie wódki w zbiorniku Jelcza to świetny pomysł!


Dzień 3.
Moje pierwsze manewry. Dowiedziałem się, że wąż trzeba trzymać oburącz i z pomocą kolegi. Na pamiątkę została mi pręga na plecach, podbite oko i potargane spodnie.


Dzień 4.
W nocy poszliśmy testować nową pompę. Jest świetna! W ciągu 2 godzin wypompowaliśmy cały staw rybny. Wziąłem do domu 3 reklamówki karpi.


Dzień 5.
Dostaliśmy wezwanie na pobliski staw rybny. Cała woda zeszła do pobliskiej rzeczki, razem z rybami. Gospodarz jest załamany. Cóż, trudno. Przynajmniej zalaliśmy mu ten stawek przy pomocy naszej nowej pompy. Jest rewelacyjna, w dwie godziny było po robocie!


Dzień 6.
Rozruch samochodów. Jelcz wyjechał. Z Żukiem było gorzej - rozładował się akumulator.


Dzień 7.
Naczelnik przywiózł prostownik z domu. Okazało się że jednak akumulator był dobry - to rozrusznik szlag trafił. Na szczęście Grzesio ma brata w wojsku, który obiecał, że załatwi taki rozrusznik...


Dzień 8.
Pożar trawy. Pali się ze 200 metrów. Bierzemy tłumice w dłoń i hajda! Maćko na dzień dobry wyrżnął orła na jakiejś kępie trawy ale szybko się pozbierał. Zgasiliśmy to raz-dwa. Oczywiście, żeby od nadmiaru ognia się nie odwodnić, odbezpieczyliśmy, jeszcze w samochodzie, flaszkę.


Dzień 9.
Spokojny dzień. Z nudów zabraliśmy się za testowanie aparatów powietrznych. Na początek udało mi się rozwalić manometr (nigdy nie należy machać manometrem jak lassem). Grzesio po założeniu maski, podpiął się do butli i zaczął się jakoś dziwnie słaniać... Dopiero prezes uświadomił go, że warto by jeszcze zawór odkręcić. Marian okazał się za chudy i po założeniu butli wywalił się, a Maciek jakimś cudem założył maskę „do góry nogami”.


Dzień 10.
Brat Grześka załatwił rozrusznik do Żuka. Po zamontowaniu auto ruszyło! Znowu mamy 2 sprawne wozy.


Dzień 11.
Jednak mamy tylko 1 sprawny wóz. Wszystko przez kota który wtargnął do garażu. Zainstalował się pod Żukiem i nie chciał wyleźć. Celem wypłoszenia bestyji, Maciek założył maskę z aparatu powietrznego. Głupie kocisko, zgodnie z przewidywaniami, wystraszyło się, jednak podczas ucieczki walnął łbem o tłumik w którym teraz zionie wielka, gustowna dziura. Trzeba zorganizować nowy tłumik i maskę do aparatu powietrznego, bo Maciek – sierota jedna – potknął się na progu garażu i rozwalił szybkę w masce. Znowu koszty...
10
Udostępnij na Facebooku
Następny
Przejdź do artykułu Między nami a kobietami LIV
Podobne artykuły
Przejdź do artykułu Historia milionerki, która nie opuszczała pokoju hotelowego
Przejdź do artykułu Z pamiętnika samozatrudnionego
Przejdź do artykułu 8 koszmarnych przeczuć, które niestety się sprawdziły
Przejdź do artykułu Kłopoty to moja specjalność, czyli kroniki socjopaty
Przejdź do artykułu 15 zawodów, które już nie istnieją
Przejdź do artykułu Z pamiętnika Anety K.
Przejdź do artykułu Typowe matki w akcji - jak tu ich nie kochać?
Przejdź do artykułu Niebywały sukces rządu!
Przejdź do artykułu Dziennik początkującego płetwonurka IV

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą