TAFLA
1
Ściana przede mną falowała niczym tafla jeziora. Pojawiały się krótkie jasne błyski. Była miękka w dotyku niczym mokra bawełna. Wydawał się, że można przez nią przeniknąć, Ale pod naporem ręki zaginała się jak napięta folia. Wtedy po drugiej stronie zobaczyłem jego. Wysoka szara postać z błyszczącymi oczami, przez tę taflę nie rozróżniałem czy szary kolor jest skóry czy kombinezonu. Postać poruszała ustami, ale głos dochodził tylko w momencie błysku. Były to pojednyncze sylaby. Wiedziałem, że próbuje się porozumieć, ale było to bezskuteczne. Błyski były losowe. Wyciągnąłem z szafy starą tablicę. Gdzieś była kreda. Rozpocząłem poszukiwania. Kątem oka widziałem postać, która cały czas mnie obserwuje. Przejrzałem szuflady, ale kredy nie znalazłem. Postać po drugiej stronie usiadła. Pokazałem na migi, że wychodzę do sklepu. Chyba zrozumiała, bo kiwnęła głową.
2
W drodze do sklepu z artykułami papierniczymi, gdzie na pewno mają kredę. Zacząłem się zastanawiać, czym jest tafla i kim jest postać i dlaczego pojawiło się to u mnie. Nie wymyśliłem nic, może postać po drugiej stronie zna odpowiedź. Wszedłem do sklepu. Pachniało w nim papierem i struganymi kredkami. Za ladą stała młoda kobieta. Wyglądała na dwadzieścia parę lat, a jej czarne proste włosy zapięte były w koński ogon. Kupiłem kredę. Zwykłą białą takiej, jakiej używa się w szkołach. Wracając do mieszkania obserwowałem świat. Nie wyglądał inaczej, niż wczoraj. Zmęczeni ludzie o szarych twarzach wędrowali w sobie znane miejsca. Niektórzy rozmawiali, inni milczeli. Gwar ulicy. Typowy dzień. Gdzieś w oddali sygnał dźwiękowy przełamał monotonię.
3.
Kiedy wróciłem. Postać zniknęła, zniknęła również falująca tafla. Ściana, znowu była zwykła ścianą. Z brudną farbą. i starym plakatem. Odłożyłem kredą razem z tablicą do szafy. Co się mogło stać? Uznałem zjawisko, za jednorazowy fenomen. Szara postać, wracała często w moich myślach. Potem popadłem w rutynę dni codziennych, szarych bez wyrazu. Minął rok na ziemskiej karuzeli życia, kiedy ściana ponownie zafalowała. Szara postać była tam siedziała i czekała.Za jej plecami rozciągał się pozbawiony szczytów horyzont. Czerwona trawa falowała na wietrze. NA fioletowym niebie górowała planeta z trzema pierścieniami. Przycisnęła rękę do tafli, jej długie palce prawie ją przebiły takie odniosłem wrażenie. Wskazała na szafę. Szybko wydobyłem tablicę i kredę. Starając się jak najlepiej napisałem WITAJ. KIM JESTEŚ. Pokazałem istocie. Długo wpatrywała się w czarną tablicę i napis. Kiedy podniósł Wzrok. Wiedziałem, że zrozumiał. Podniósł rękę i pokazał, kim jest. Przedmiot, który trzymał był podobny do tablicy.
4.
Co roku, raz na piętnaście minut spotykałem szarą postać. Rozmawialiśmy piszą. Dwie istoty z różnych światów, z różnych wszechświatów mogły się zaprzyjaźnić. Z czasem tafla przesuwała się nieznacznie na północ. A ja wraz z nią. Teraz po czterdziestu latach porzuciłem miasto przeniosłem się daleko na odludzie. Czekam rok na taflę. Rozmawiamy. I poznaję sens tego wszystkiego. Kiedyś pewnie tafla zniknie z powierzchni ziemi i powędruje wraz z postacią dalej przez wszechświaty. Ale póki jest tu, staramy się wykorzystać każde dane piętnaście minut, aby lepiej się poznać. Poznać wszechświaty, w których żyjemy. Zarówno ja, jaki i on jesteśmy ciekawi tego, co nas otacza. Jak działa i jak się skończy. A teraz czekam na taflę, pojawi się niedługo.

--
Si vis pacem para bellum