Castle Party jest jednym z największych festiwali muzyki gotyckiej, który co roku ściąga do zamku w Bolkowie najdziwniejszych ludzi z całej Europy. Ten odbył się w dniach 23-25 lipca 2009 r.
"Wszystko zaczęło się na Zamku Grodziec w 1994 r. Dwudziestego sierpnia niewielka grupa fanów (ok.300 osób) obejrzała 5 zespołów, które w tym czasie zaczynały dopiero swoją działalność. Zagrały wtedy Moonlight, Daimonion, T.R.H., Pornografia i Fading Colours. Koncert powstał dzięki współpracy trzech ostatnich z wymienionych zespołów. Niesamowita atmosfera, panująca tamtej nocy na zamku, spowodowała, że powtórzyli to samo w następnym roku, w poszerzonym składzie..." - takimi słowami rozpoczyna się opis historii festiwalu na jego oficjalnej stronie. Druga oraz trzecia edycja również odbyły się na zamku w Grodźcu, ale gromadzące się tłumy skłoniły organizatorów do przeniesienia się do większego zamku - w Bolkowie.
Podczas festiwalu odbywają się liczne koncerty (można tu posłuchać m.in. rocka gotyckiego, gothic metalu, industrialu oraz elektro), pokazy (piercing, fireshow, freakshow i inne) oraz stricte taneczne imprezy w miejscowych klubach.
Jednym z miejsc, w których podczas Castle Party zbiera się mnóstwo osób, jest rynek. Dostaliście kiedyś mandat za picie alkoholu w miejscu publicznym? To wyobraźcie sobie miejsce, gdzie siadacie na ławeczce w rynku, przy fontannie, na murku pod kościołem, na schodach prowadzących pod arkady kamieniczek, wokół jeżdżą radiowozy, policjanci spacerują, a wy otwieracie puszkę złocistego, chmielowego napoju i raczycie się nim pod okiem stróżów prawa, którzy nawet okiem na to nie mrugną.
Od cybergotyckich lateksów z cyberlokami, ekstrawaganckim makijażem i koniecznie butami, w których ledwo da się chodzić przez wielowarstwowe suknie na kołach wzorowane na gotyckich i barokowych strojach kobiet, niemal żywcem wyciągnięte z anime stroje lolitek aż po dowolne kombinacje skóry, lateksu, bielizny, nagości a także inne dziwne przebrania.
Różnorodność i wielobarwność strojów może niemal przyprawić o zawrót głowy, a z pewnością o zachwyt, zważywszy na to, iż wielu uczestników własnoręcznie tworzy swoje przebrania.
Uzupełnienie fantazyjnych strojów stanowić powinny oczywiście fantazyjne fryzury oraz makijaże, a często również różnego rodzaju maski i inne dodatki, czasem "*ujowe".
To jeden ze stale powtarzających się motywów. W tym roku chyba najciekawszym ujęciem tego tematu była para dwóch anielic - czarnej i białej. A ogromny entuzjazm fotografów wywołała scena, gdy biała anielica została przyłapana na sznurowaniu butów anielicy czarnej. Nie zabrakło również mojej ulubienicy (nie, na drugim zdjęciu nie jest przerażona - to tylko takie soczewki :C).
Uwaga! Czasami warto się bliżej przyjrzeć osobie w przebraniu, ponieważ sama byłam świadkiem sytuacji, gdy niczego nieświadomy fotograf podrywał "fajną gotkę", która okazała się być gotem... Faceci w spódniczkach, z pełnym makijażem, na szpilkach - to norma. Więc jeśli nie widać biustu - lepiej się wstrzymać z podrywem!
Dla przećwiczenia dla ewentualnych chętnych na przyszłoroczną imprezę - na poniższym zdjęciu na pierwszym planie znajdują się dwie osoby płci męskiej. Kto jako pierwszy w komentarzu ich wskaże (są bardzo dobrze zakamuflowani), przy najbliższej okazji w ramach nagrody dostanie ode mnie piwo (
ode mnie czyli tytezterefere).
Co by było, gdyby nagle wygłodzone gotki zaczęły padać jak muchy, a osłabieni goci nie byli w stanie ich łapać? Największą popularnością cieszyły się podsmażone gotHowane ziemniaczki z cebulką, grillowana kiełbasa z kota (czarnego) oraz ogromne hot-dogi z psa. Tak, tak - żadnej krwi dziewic, żadnych nietoperzy.
W tym roku była hitem imprezy. Były powstające z martwych zakonnice-zombie, niektórzy siedząc w trumnie okazywali się wyjątkowo przyciągać płeć przeciwną, inni się w tej trumnie po prostu ogrzewali, a jeszcze innym zdarzało się w niej nawet oszaleć...
Mimo takiego stężenia nagości i erotyzmu, impreza ta nadal ma poniekąd charakter rodzinny. Można tu zobaczyć osoby w każdym wieku. Od dzieci w wózeczkach, przez biegające wokół ze śmiechem przedszkolaki, młodzież szkolną, studentów aż po "poważnych" rodziców i dziadków. Przyjeżdżają tu całe rodziny, często przebierając swoje pociechy i wychowując kolejne pokolenie, które w przyszłości być może zasili grono stałych bywalców festiwalu.
W tym roku gościł też Szymon Majewski z nowym "imydżem"
Oczywiście jak na tak zwyrolską imprezę przystało, nie mogło zabraknąć tam i bojowników JM! Idąc bowiem w niedzielę na koncerty, minięta zostałam i sfotografowana przez pewnego osobnika, który na odchodne rzucił "Ciekawe, czy będzie okejka?". Niestety nicka owego bojownika nie udało mi się ustalić... Zidentyfikowane zostały również bojowniczki w liczbie trzech ( w tym autorka "fotorelacji").
* * * * * *
Do zobaczenia za rok na następnej imprezie, której atmosferę znów pewnie podgrzeje Freddy Kruegger
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą