W 1885 roku francuski neurolog Georges Gilles de la Tourette bardzo dokładnie opisał objawy przypadłości, którą to nazwał mianem „choroby tikowej”. Nadpobudliwość, brak kontroli nad odruchami, a w skrajnych przypadkach - silna potrzeba bluźnienia. Dziś okazuje się, że osoby cierpiące na to schorzenie mózgu mogą być prawdziwymi mistrzami w niektórych dziedzinach sportowych!
Jak to jest być geniuszem, nie wiedział też Thomas Edison, ale to zupełnie inna historia. W ostatnich latach słynny wynalazca złodziej patentów został przykuty do wózka inwalidzkiego. Widząc to, podobny wózek sprawił sobie Henry Ford (jemu już trudno odmówić geniuszu). Wszystko po to, by… wraz z Edisonem urządzać sobie wyścigi.
#2. Genialny sobowtór
Albert Einstein bez wątpienia zaliczał się zarówno do słynnych naukowców, geniuszy, jak i swoistych ekscentryków. Połączenie tych cech zapewniło mu poczesne miejsce w popkulturze, ale jeszcze za życia był powszechnie rozpoznawany. Do tego stopnia, że – zaczepiany na ulicach – wyrobił sobie nawyk odpowiadania „Najmocniej przepraszam, zawsze mnie mylą z profesorem Einsteinem!” i dawania w długą.
#3. Piwo Bohra
Zdobycie Nagrody Nobla to jeden z największych zaszczytów przyznawanych w świecie naukowym. Wiąże się z finansową gratyfikacją, to prawda. Bywają jednak też i mniej standardowe zalety, jak ta, która przytrafiła się Nielsowi Bohrowi. W uznaniu zasług firma Carlsberg podarowała naukowcowi dom nieopodal browaru. W domu zaś znajdował się dodatkowy kran – podłączony do nigdy nie kończących się zapasów piwa. Trudno się dziwić, że Bohr mieszkał tam przez 30 lat aż do śmierci w 1962.
#4. Projekt Mars
Wernher von Braun zasłynął jako jeden z najwybitniejszych konstruktorów rakiet, żywo zainteresowany podbojem kosmosu. Jednak niemiecki uczony, po II wojnie światowej na usługach USA, wsławił się jeszcze jednym – „proroctwem”. W 1952 roku wydał książkę „Projekt Mars” opowiadającą o kolonizacji Czerwonej Planety. Wspomniał w niej m.in., że osoba, która poprowadzi ziemską kolonizację Marsa, będzie miała na imię… Elon.
#5. Głos Hawkinga
Największy geniusz pośród robotów i największy robot wśród geniuszy – zmarły niedawno Stephen Hawking kojarzony był nie tylko za sprawą olbrzymiego intelektu, ale też choroby, która przykuła go do wózka i odebrała mowę. Przez wiele lat, aż do końca życia, Hawking posługiwał się więc syntezatorem o brzmieniu co najmniej specyficznym. Proponowano mu, by zmienić głos na coś bardziej nowoczesnego, zaawansowanego czy wręcz przyjaznego, ale naukowiec za każdym razem odmawiał, twierdząc że to właśnie z tym identyfikują go inni.
#6. Filozofia zabija
Francuski filozof i matematyk, a także fizyk i „geniusz generalnie” René Descartes zmarł w 1650 roku w Sztokholmie. Przyczyną śmierci okazały się powikłania zapalenia płuc, którego to Kartezjusz nabawił się udzielając lekcji szwedzkiej królowej Krystynie. Problem w tym, że królowa doszła do wniosku, że jedyną gwarancją zachowania trzeźwości i czystości umysłu było wyznaczenie lekcji na… piątą rano. To właśnie codzienne wędrówki po deszczowym Sztokholmie przyprawiły Kartezjusza o śmiertelną w skutkach chorobę. Kolejny raz nauka wykończyła człowieka.
#7. Niedaleko pada jabłko…
Od zawsze dość zwyczajnym było, że syn szedł zawodowo w ślady ojca. Było to wygodne – można było przekazać interes i nie martwić się o zabezpieczenie starości. Nie zawsze wszystkim wychodziło to jednak na zdrowie. W 1906 r. nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki otrzymał Joseph Thomson, który odkrył, że elektrony są cząsteczkami. Dokładnie 31 lat później swoją nagrodę Nobla odebrał George Thomson, syn Josepha. Za co? Za zaprzeczenie twierdzeniom ojca wykazanie, że elektrony są falami.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą